Ślub tych dwoje był czymś niesamowitym nie tylko dla nich samych, ale również i dla mnie. Gosię poznałem kilka lat temu jako wielką pasjonatkę burz i wszelkich zjawisk meteorologicznych. Dzięki temu z czasem miałem okazję poznać jej już teraz obecnego męża Sylwka. Od razu było widać, że jedną z tych rzeczy, która ich łączy to na pewno właśnie pasja. Kwestią czasu był fakt, przypieczętowania tego związku. Przyznaję, że była to jedna z tych par, które znałem od początku i szczerze im kibicowałem.
Niesamowicie się ucieszyłem, gdy zapytali czy uwieczniłbym ich ceremonię ślubną, którą wkrótce planowali. Oczywiście nie mogłem się nie zgodzić 🙂
Co do samej sesji ślubnej mieliśmy wiele pomysłów. Sami młodzi mieli nie lada dylemat, jakie miejsce wybrać. Ostatecznie padło właśnie na wielkie pole słoneczników. Tak więc sesja ślubna w słonecznikach to było to na co się ostatecznie zdecydowali.